Maja Dutkiewicz: Projektanci z całej
Polski piszą do nas, że w Polsce źle projektuje się i
źle buduje się budynki użyteczności publicznej, zwłaszcza
te wielkopowierzchniowe. Źle to znaczy najtańszym kosztem.
Czy to prawda?
Borysław Czarakcziew: Że najtańszym kosztem wydaje
mi się, że mogę to potwierdzić. Cena i koszty są podstawowym
elementem w tej chwili dotyczącym projektowania. Pewnym
wyznacznikiem na rynku projektowym stała się od połowy
lat 90. ustawa o zamówieniach publicznych. Ona nie obowiązuje
tylko sensu stricte mentalnie tylko w sprawach związanych
z projektowaniem dla samorządów czy też państwa, ale również
ma przełożenie ma inwestorów prywatnych. Ona postawiła
jeden podstawowy cel najlepsze jest to, co jest najtańsze.
Liczy się cena, liczy się najtańszy koszt, liczy się najtańszy
koszt eksploatacji.
Michał Kowalewski: Jeden ze słuchaczy w liście
do nas napisał, że zdarzają się sytuacje, że firma budowlana
oferuje w przetargu wykonanie robót za cenę o 40 procent
niższą niż kwota przedstawiona w kosztorysie projektu.
Czy panu taka sytuacja jest znana? Czy wydaje się panu
prawdopodobna taka różnica między kosztorysem w projekcie,
a ceną wykonania usługi przez firmę budowlaną?
Borysław Czarakcziew: Tak. Jest mi to znane i
to jest bardzo niebezpieczne. Dlatego, że czasami drobne
zmiany, które nie są wychwytywane przez nadzór inwestorski
mogą skutkować w bardzo niebezpieczny sposób później przy
użytkowaniu obiektu.
Maja Dutkiewicz: Są to tzw. wady ukryte?
Borysław Czarakcziew: Są to tzw. wady ukryte,
przy czym chcę państwu powiedzieć, że może to co powiem
jest bardzo niepopularne polskie prawodawstwo, a więc
ustawa o prawie budowlanym, która była tylko 3 czy 4 razy
mniej zmieniana niż ustawa o VAT, przesunęła cały środek
odpowiedzialności w procesie inwestycyjnym na projektantów.
Natomiast cały pakiet związany z realizacją, nadzorem
jest zupełnie bardziej liberalnie potraktowany niż faza
przygotowania i wydania decyzji przestrzennych czy budowlanych.
|