Tomasz Malkowski: Jakie wrażenie zrobił na Panu
Śląsk, a zwłaszcza Katowice?
Eduardo Souto de Moura: Jestem naprawdę zaskoczony.
Nie spodziewałem się, że zobaczę tu tyle dobrej architektury.
Szczególnie zwraca uwagę architektura modernistyczna
z okresu międzywojennego. W Portugalii prawie w ogóle
jej nie ma. Nasz kraj był wtedy bardzo biedny. W Katowicach
jest dużo budynków z tamtego okresu, które prezentują
naprawdę wysoką klasę, wspaniale się zachowały. Mają
oryginalne drzwi, okna, wyposażenie klatek schodowych.
To robi wrażenie.
Zauważył Pan jakieś negatywne aspekty Katowic? Naszą
bolączką jest zwłaszcza centrum.
- Którego właściwie nie ma. Problem Katowic nie jest
odosobniony, dotyczy wielu nowoczesnych miast. Po wojnie
wprowadzano w życie założenia Karty Ateńskiej. Le Corbusier,
główny animator nowoczesnej urbanistyki, stosował wtedy
zbyt abstrakcyjny model miasta, który nie mógł wytworzyć
zdrowych przestrzeni publicznych. Traktował je jak płaski
stół, na którym ustawiał przedmioty - czyli budynki.
To zrujnowało charakter miast.
Jaki jest więc Pana przepis na miasto?
- Gęstość. To ona stanowi o tym, że daną przestrzeń
możemy nazwać miejską. Pustkę z wieżowcami wokół, których
hula wiatr trudno nazwać miastem. Zresztą w Katowicach
udowadniacie, że awangardowe, nowoczesne budownictwo
może wpisywać się w tradycyjną siatkę ulic. Mowa o wspomnianej
już wyżej zabudowie z lat 20. i 30. Tamte budynki tworzą
kwartały, ulice i aleje przyjazne człowiekowi.
Jakie są atuty Śląska?
- Macie ich naprawdę wiele. Przede wszystkim jesteście
regionem wielkich możliwości. Drzemią one na każdym
kroku. Choćby budynki poprzemysłowe. To świetne miejsca
na galerie, muzea, uczelnie. Plusem jest też to, że
nie macie za dużo pieniędzy. Dzięki temu zachowało się
tyle starych budynków. Na Zachodzie znikają, a na ich
miejsce stawia się coś nowego. Musicie inwestować w
promocję zabytków przemysłowych. W Katowicach stworzyłbym
trasę turystyczną wzdłuż unikatowej śródmiejskiej zabudowy
modernistycznej [rejon ulic Skłodowskiej-Curie, PCK,
Rymera - przyp. red.].
więcej
gazeta.pl