Projekt domu Joanny i Wojciecha Małeckich odrzucony
przez katowickich urzędników
Katowicki architekt Wojciech Małecki zaprojektował
przytulny domek, który jego klientka miała zamiar wybudować
w Piotrowicach, południowej dzielnicy Katowic. Dom miał
być jasny, zdobiony drewnem, z dużymi oknami i przestronnymi
balkonami. Już kilka miesięcy temu katowiccy urzędnicy
zaaprobowali projekt i wydali pozytywną decyzję o warunkach
zabudowy, ale ostatnio zmienili zadnie. Projekt Małeckiego
trafił do kosza.
Poszło o konstrukcję dachu. Architekt
przykrył budynek grafitowym toskańskim dachem, a na
to nie zezwala plan zagospodarowania przestrzennego,
który katowiccy radni uchwalili pod koniec stycznia.
- Zarzucono mi, że dach ma za mały spad, a dachówka
zły kolor. Teraz muszę wszystko przeprojektować - denerwuje
się architekt.
Gdyby zasady uchwalone przez radnych obowiązywały
przed wojną, w Katowicach nigdy nie powstałyby budynki
zaprojektowane przez Tadeusza Michejdę czy Karola Schayera.
Ci słynni architekci funkcjonaliści projektowali wyłącznie
budynki o płaskich dachach. Domy, które po sobie zostawili,
są teraz perełkami architektonicznymi, jedną z wizytówek
Katowic.
Zasady przedwojennego funkcjonalizmu katowickim
radnym są obce. Ich zdaniem w południowych dzielnicach
można projektować jedynie dachy spadziste, o kącie nachylenia
między 30 a 45 stopni, pokrytych czerwoną lub brązową
dachówką. - Z analizy krajobrazu południowych Katowic
wynika, że takich dachów jest najwięcej. Architektura
musi być harmoniczna - tłumaczy Teresa Homan-Chanek
z wydziału rozwoju miasta.
- A gdybym chciał wybudować sobie dom
w stylu funkcjonalnym? - pytam naczelniczkę.
- To musiałby pan poszukać sobie działki
gdzie indziej. W południowych Katowicach nie ma o tym
mowy - ucina Homan-Chanek.
Architekci są oburzeni. - To totalitaryzm.
Doprowadzimy do tego, że południowe Katowice zamienią
się w koszary - ostrzega Małecki.
- Bardzo niefortunny zapis. To poważne
ograniczenie swobód twórczych. O dachu powinien decydować
inwestor, a nie urzędnicy - mówi katowicki architekt
Marek Skwara.
Nie zgadza się z nimi radny Andrzej Szady,
przewodniczący komisji rozwoju miasta, która opiniowała
projekt planu: - Chodziło nam wyłącznie o kwestie estetyczne.
Domy nie mogą być byle jakie.
Skwara: - To brednie. Rodzaj dachu nie
ma nic wspólnego z jakością architektury. Można budować
piękne domy z dachem płaskim i szkaradne ze spadzistym.
Zdaniem dr. Zygmunta Konopki, architekta
wojewódzkiego, sytuacja jest patowa: - Architekci powinni
byli protestować, gdy plan był przygotowywany. Teraz
jedynym wyjściem jest zmiana całego planu zagospodarowania,
a to długotrwała i skomplikowana procedura. Moim zdaniem
zapis o dachach jest zbyt surowy, ale trzeba będzie
się do niego stosować.
Architekt Małecki ostrzega: - W całych
południowych Katowicach nie powstanie żaden dom parterowy.
Nie da się takiego zbudować z dachem o spadzie 45stopni.
Szykuje się architektoniczny horror.