Strona główna Portalu >>> newsy >>> KATOWICE
Architekci kłócą się z urzędnikami o kształt dachów

        Sto lat temu każdy klient Forda mógł kupić dowolny kolor auta pod warunkiem, że będzie to kolor czarny. W Katowicach każdy może sobie wybudować dowolny dom, ale musi on mieć czerwony, spadzisty dach

 
autor: Bartosz T. Wieliński
|
08-05-05
|
źródło: ronet.pl oraz gazeta.pl

Projekt domu Joanny i Wojciecha Małeckich odrzucony przez katowickich urzędników

Katowicki architekt Wojciech Małecki zaprojektował przytulny domek, który jego klientka miała zamiar wybudować w Piotrowicach, południowej dzielnicy Katowic. Dom miał być jasny, zdobiony drewnem, z dużymi oknami i przestronnymi balkonami. Już kilka miesięcy temu katowiccy urzędnicy zaaprobowali projekt i wydali pozytywną decyzję o warunkach zabudowy, ale ostatnio zmienili zadnie. Projekt Małeckiego trafił do kosza.

Poszło o konstrukcję dachu. Architekt przykrył budynek grafitowym toskańskim dachem, a na to nie zezwala plan zagospodarowania przestrzennego, który katowiccy radni uchwalili pod koniec stycznia. - Zarzucono mi, że dach ma za mały spad, a dachówka zły kolor. Teraz muszę wszystko przeprojektować - denerwuje się architekt.

Gdyby zasady uchwalone przez radnych obowiązywały przed wojną, w Katowicach nigdy nie powstałyby budynki zaprojektowane przez Tadeusza Michejdę czy Karola Schayera. Ci słynni architekci funkcjonaliści projektowali wyłącznie budynki o płaskich dachach. Domy, które po sobie zostawili, są teraz perełkami architektonicznymi, jedną z wizytówek Katowic.

Zasady przedwojennego funkcjonalizmu katowickim radnym są obce. Ich zdaniem w południowych dzielnicach można projektować jedynie dachy spadziste, o kącie nachylenia między 30 a 45 stopni, pokrytych czerwoną lub brązową dachówką. - Z analizy krajobrazu południowych Katowic wynika, że takich dachów jest najwięcej. Architektura musi być harmoniczna - tłumaczy Teresa Homan-Chanek z wydziału rozwoju miasta.

- A gdybym chciał wybudować sobie dom w stylu funkcjonalnym? - pytam naczelniczkę.

- To musiałby pan poszukać sobie działki gdzie indziej. W południowych Katowicach nie ma o tym mowy - ucina Homan-Chanek.

Architekci są oburzeni. - To totalitaryzm. Doprowadzimy do tego, że południowe Katowice zamienią się w koszary - ostrzega Małecki.

- Bardzo niefortunny zapis. To poważne ograniczenie swobód twórczych. O dachu powinien decydować inwestor, a nie urzędnicy - mówi katowicki architekt Marek Skwara.

Nie zgadza się z nimi radny Andrzej Szady, przewodniczący komisji rozwoju miasta, która opiniowała projekt planu: - Chodziło nam wyłącznie o kwestie estetyczne. Domy nie mogą być byle jakie.

Skwara: - To brednie. Rodzaj dachu nie ma nic wspólnego z jakością architektury. Można budować piękne domy z dachem płaskim i szkaradne ze spadzistym.

Zdaniem dr. Zygmunta Konopki, architekta wojewódzkiego, sytuacja jest patowa: - Architekci powinni byli protestować, gdy plan był przygotowywany. Teraz jedynym wyjściem jest zmiana całego planu zagospodarowania, a to długotrwała i skomplikowana procedura. Moim zdaniem zapis o dachach jest zbyt surowy, ale trzeba będzie się do niego stosować.

Architekt Małecki ostrzega: - W całych południowych Katowicach nie powstanie żaden dom parterowy. Nie da się takiego zbudować z dachem o spadzie 45stopni. Szykuje się architektoniczny horror.