NIK nieprzypadkowo kontrolował pojawienie
się w małopolskich miastach wielkopowierzchniowych sklepów.
To jeden z najgorętszych tematów, a ich wejście za każdym
razem wzbudzało protesty lokalnych kupców. Przez pół roku
inspektorzy sprawdzali pozwolenia na budowę hipermarketów
wydawane przez urzędników w Krakowie oraz Nowym Sączu,
Tarnowie i Oświęcimiu. Pod lupę wzięto decyzje z ostatnich
pięciu lat.
Najdokładniej NIK przyjrzał się Krakowowi, gdzie ulokowało
się najwięcej marketów. - I tutaj stwierdziliśmy najwięcej
nieprawidłowości i uchybień - nie krył we wczorajszej
rozmowie z Radiem Złote Przeboje Jan Dziadoń, szef krakowskiej
delegatury NIK.
Wbrew planom i za tanio
Kontrolerzy nie zostawili na samorządzie suchej nitki.
Raport mówi o wydawaniu zgód na lokowanie sklepów wbrew
miejscowym planom zagospodarowania. Tak było przy ul.
Pielęgniarek, gdzie zapis mówił o inkubatorze przedsiębiorczości,
a powstał supermarket. Kontrolerzy nie dostali np. akt
postępowań w sprawie lokalizacji hipermarketów Carrefour
w Czyżynach oraz Centrum M1, bo ich... nie znaleziono.
Jak twierdzą pracownicy NIK, w kilku przypadkach wydano
pozwolenia na budowę, choć inwestorzy nie przedstawili
wszystkich wymaganych opinii. W przypadku M1 nie sporządzono
np. opinii o oddziaływaniu obiektu na środowisko, choć
był taki obowiązek.
Według NIK dziwnym trafem w niektórych przypadkach grunty
gminne sprzedawane pod hipermarkety były znacznie tańsze
niż sąsiednie działki oferowane przez prywatnych właścicieli
na wolnym rynku.
Kontrolerzy wskazują również na dziwne praktyki dotyczące
zmiany sposobu użytkowania gruntów rolnych, na których
budowano centra handlowe. Decyzje te wydawano bez podstawy
prawnej, a miały potem wpływ na ściągane podatki. Tak
było np. w przypadku centrum Kraków Plaza.
Na bakier z podatkami
Według autorów raportu gmina wyjątkowo nieudolnie egzekwowała
podatki od dużych obiektów handlowych. Cztery sklepy w
ogóle ich nie płaciły. Na przykład właścicielom Galerii
Kazimierz przez rok udało się nie płacić części podatku
od nieruchomości. Wyegzekwowanie należności spowodowało
dopiero pojawienie się kontrolerów. Przymykano też oko
na to, że właściciele wielkopowierzchniowych sklepów nie
wykonali wszystkich robót bądź nie mieli wszystkich uzgodnień,
a mimo to dopuszczano je do użytkowania.
NIK wskazuje na inne "rodzynki", np. niespotykaną
szybkość postępowania prowadzonego w sprawie udzielenia
pozwolenia na budowę Centrum Handlowego Tesco przy ul.
Kobierzyńskiej. Kontrolerów zdziwiło, że wniosek o zmianę
decyzji wpłynął do urzędu w tym samym dniu (25 maja 2000
r.), w którym Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego
w Krakowie zażądał przekazania kompletu akt pozwolenia
na budowę tej inwestycji w związku z prowadzoną kontrolą.
Co więcej, jak piszą "zawiadomienie o wszczęciu postępowania
i sama decyzja zmieniająca wydane zostały w dniu następnym
- 26 maja".
Pole dla korupcji
NIK nie owija w bawełnę: brak jednolitych zasad postępowania,
nierzetelne dokumentowanie postępowań oraz liczne uchybienia
proceduralne - to w jego opinii "czynniki o charakterze
korupcjogennym, negatywnie wpływające na procesy inwestycyjne
i podważające zaufanie obywateli do urzędów publicznych".
- Nie wskazujemy konkretnych przypadków korupcji, bo
nie mamy na to dowodów. Pokazujemy tylko korupcjogenne
obszary - podkreślał w rozmowie z Radiem ZP szef krakowskiego
NIK. W raporcie dostało się również władzom innych kontrolowanych
samorządów.
Wczoraj nie udało nam się uzyskać stanowiska władz Krakowa
w sprawie zarzutów NIK.
http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35812,2853152.html
|