Strona główna Portalu >>> newsy >>> Gazeta.pl
W Krakowie studenci zorganizowali warsztaty architektoniczne "Krajobraz bez barier"

       Jedni nałożyli opaski na oczy, inni usiedli po raz pierwszy na wózkach inwalidzkich: studenci Politechniki Krakowskiej brali wczoraj udział w zadziwiających warsztatach architektonicznych.

 
autor: Michał Olszewski Gazeta.pl
|
26-04-05
|
źródło: gazeta.pl

Zorganizowane przez Kwartet - grupę młodych zapaleńców z Politechniki Krakowskiej - warsztaty miały przede wszystkim umożliwić przyszłym projektantom przemianę. Na kilka godzin ze zwykłych zdrowych ludzi zamienili się w osoby niepełnosprawne. Po to, żeby wiedzieć, jak smakuje świat widziany z poziomu wózka inwalidzkiego albo ten, który możemy jedynie słyszeć i czuć.

Studenci architektury krajobrazu podzielili się więc na dwie grupy: część przy pomocy instruktorów ze Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących nałożyła na oczy opaski bądź nieprzepuszczalne okulary. Pozostali, wraz z fachowcami z Fundacji Aktywnej Rehabilitacji usiedli na wózkach inwalidzkich.

Cennik wisi na ścianie

"Niewidomi" mieli m.in. za zadanie wypłatę pieniędzy z bankomatu przy Wydziale Chemii, odnalezienie aparatu telefonicznego bądź wypłatę pieniędzy z dowolnego bankomatu. Każdy student poruszał się z przewodnikiem. - Jezu, jakby mnie nie było - mówiła Anna Satro, podtrzymywana przez swoją koleżankę. - Chyba idziemy do Wydziału Chemii, bo słyszę szum samochodów od bramy. Tak, czuć stołówkę. Gdzie jest ten sklep? Zdaje się, że trzeba uważać na wysoki próg.

Z wesołego zadania warsztaty szybko przerodziły się w całkiem poważne zadanie. Skomplikowane i wąskie drzwi okazały się trudną do przebycia zaporą. Przypadkowi studenci tarasowali drzwi, wokół wyrastały nieprzewidziane przeszkody - szyby, kwietniki, zbyt wysokie krawężniki. Zejście ze schodów nagle zmieniało się w ryzykowne zadanie.

- To jeszcze nic - komentowała Dorota Rysiak, instruktorka z ośrodka. - Studenci poruszają się po znajomym terenie. Nie mają oczu, ale inne zmysły zaczynają działać mocniej. A teraz wyobraźmy sobie, że wypuszczamy ich samodzielnie na ulicę, w huk. A na ulicy nowy remont i wykopy.

Rampa jest, ale...

Kiedy grupa przyszłych projektantów błąkała się po omacku wśród budynków Politechniki, inni oglądali wózki. Pozornie prosta rzecz. Problemy zaczęły się jednak już przy pierwszych schodach. Jak wnieść taki wózek, żeby niepełnosprawny z niego nie spadł? Jak zjeżdżać po schodach?

Przy okazji warsztatów studenci na własnej skórze mogli poczuć, co oznaczają niedoróbki i pomyłki projektantów. - Na przykład podjazd do stołówki: owszem jest, ale wykonawca wyłożył go śliskimi płytkami, a poza tym zrobił zbyt duże nachylenie - wskazywała Iwona Opalińska z FAR. Nawet towarzyszący jej na wózku Rafał Konopka, zawodnik drużyny niepełnosprawnych w rugby nie mógł samodzielnie pokonać pochylni. Tym bardziej studenci.

Kolejne błędy młodzi projektanci odnaleźli przy Wydziale Chemii. Odczuli je na własnej skórze. Tam również był podjazd, ale z krawężnikiem tak wysokim, że uniemożliwiał samodzielne dostanie się do budynku. Nie wspominając o drzwiach-pułapce, w której wcześniej utknęli "niewidomi".

Motto raz jeszcze

Podobne warsztaty organizowali już m.in. studenci z Politechnik Gdańskiej i Warszawskiej. - Za każdym razem cel jest ten sam - tłumaczą krakowscy studenci. - Chcemy nauczyć przyszłych projektantów empatii i godzenia pięknego z funkcjonalnym. Tak, żeby z tych samych budynków na równych prawach korzystały zarówno osoby pełnosprawne jak i te, które mają ograniczone możliwości.

Grupa Kwartet:

Magdalena Kuś, Katarzyna Mrzygłód, Katarzyna Słomczyńska, Jakub Wazowicz - Łaszewski.

Dla Gazety:

Dr hab. Wojciech Kosiński, opiekun warsztatów, dyrektor Instytutu Architektury Krajobrazu PK:

Takie warsztaty są bardzo potrzebne. O architekturze bez barier rozmawiamy od kilkunastu lat, ale nadal pozostaje bardzo wiele do zrobienia. Poza tym ze smutkiem dostrzegam, że zarówno wśród doświadczonych projektantów jak i tych młodszych nie ma poczucia misji. Jest tylko chęć działania w granicach prawa. A to naprawdę za mało, żeby projektować jednocześnie przyjaźnie i pięknie. Inaczej to wygląda na przykład na uniwersytetach w Munster czy Lund, gdzie spędziłem dużo czasu. Tam projektowanie bez barier jest tak samo ważne jak tzw. ekologiczność.

Oczywiście, u nas również robi się dużo - nowa architektura ma lepsze windy, rampy, podnośniki. Ale z drugiej strony, dopóki do kościoła św. Anny czy na górne piętra filharmonii nie będą mogli dostać się niepełnosprawni, nadal będzie potrzeba ciągłego mówienia o architekturze bez barier. Nasi studenci wybrali najlepszy z możliwych sposób nauki o tym, co przeszkadza.

not. mol