Libeskind
w domu
Daniel Libeskind, najsłynniejszy architekt
XXI wieku, spędził w Łodzi kilka godzin. Odwiedził dom,
w którym mieszkał jako chłopiec. Znalazł nawet sklep,
który prowadziła jego matka. - Tak samo jak 50 lat temu
sprzedają tam bieliznę - mówił ze zdumieniem. W tym sklepiku
architekt kupił prezent dla swoje 16-letniej córki Rachelki.
Kiedy ogłoszono, że projekt Daniela Libeskinda
wygrał rywalizację na budowę nowego World Trade Center,
do kamery TVP przemówi po polsku. Ale to było tylko jedno
zdanie. Nie spodziewałam się, że odwiedzając Łódź będzie
odpowiadał na pytania po polsku. A robił to z wielką łatwością,
prawie bez akcentu. Do Łodzi przyjechał, bo BBC kręci
o nim film biograficzny. Roboczy tytuł: "Old world,
new world". Ten "stary świat" to Łódź,
z której artysta pochodzi. I Kraków, gdzie zachwycił się
architekturą.
Libeskind urodził się w Łodzi w 1946 roku. Na cmentarzu
żydowskim na Bałutach pochowani są jego dziadkowie. Zmarli
jeszcze przed wojną. Większość rodziny zginęła podczas
Holokauście. Rodzice przeżyli wojnę na wschodzie. Wrócili
w 1945 roku. - Łódź niewiele się zmieniła - uważa Libeskind.
Odwiedził dom, w którym mieszkał jako dziecko, zajrzał
nawet do mieszkania. - Nie spodziewałem się, że było takie
małe - żartował. Obejrzał jeszcze w Muzeum Sztuki wystawę
zdjęć z łódzkiego getta autorstwa Henryka Rossa. Wieczorem
wrócił do Warszawy. Łódź zwiedzał z żoną Niną i synem
Noamem.
Przyszły architekt najpierw był uważany za muzycznego
geniusza. Miał być pianistą, ale grał na akordeonie. Wczoraj
wyjaśniał do kamery: - W tamtych czasach nie byłoby dobrze
widziane, gdyby do żydowskiego domu wnoszone było pianino,
więc zostałem akordeonistą.
więcej gazeta.pl autor Joanna Podolska
Gwiazdy
światowej architektury projektują dla Warszawy
Daniel Libeskind - gwiazda światowej
architektury - zaprojektował 45-piętrowy apartamentowiec
na miejscu centrum handlowego City Center między hotelem
Holiday Inn a Pałacem Kultury
Koncepcję ostrej krzywej wieży ze szkła
z symboliczną koroną, której brakowało całe lata polskiemu
orłu z godła, Libeskind pokazał wczoraj w biurze naczelnego
architekta miasta. Projekt zleciła mu firma Orco. Chce
zacząć inwestycję w przyszłym roku i skończyć ją po 18
miesiącach.
Ścisłe centrum Warszawy wielką galerią architektury znanych
projektantów? Czemu nie. To szansa dla Warszawy, gdzie
jedną z największych atrakcji nadal jest Pałac Kultury.
Niech to będzie galeria czasów globalizmu i umiłowania
lokalności zarazem, w której każdy znajdzie coś dla siebie.
Efektowną do fotografowania. Taką na pokaz i do zwiedzania,
ale też wygodną do życia. Z budynkami oryginalnymi, a
nawet szalonymi. Oprócz gmachów publicznych - jak teatry
i muzea - wybieranych w międzynarodowych konkursach powinno
się też znaleźć miejsce na autorskie realizacje architektonicznych
gwiazd ze świata.
Nie mogę odżałować, że centrum handlowo-rozrywkowo-biurowego
Złote Tarasy nie zaprojektował włoski architekt Renzo
Piano, współautor m.in. Centrum Pompidou w Paryżu. On
się do tego przymierzał w latach 90. Ostatecznie wybór
inwestora padł na pracownię The Jerde Partnership z Kalifornii,
która specjalizuje się w projektowaniu maszynek do zarabiania
pieniędzy. Ich warszawski obiekt można zaliczyć do kategorii
dziwactw przestrzennych - ze względu na rozfalowany dach
ze szkła, nieprawdopodobnie trudny technicznie w realizacji.
Utratę wielkiego nazwiska Piano zrekompensuje tuż obok
mieszkalny drapacz chmur autorstwa Daniela Libeskinda.
Ścisłe centrum Warszawy już staje się galerią znanych
nazwisk i wielkich światowych pracowni wspieranych przez
lokalne. Na rogu Świętokrzyskiej i Emilii Plater stoi
Warszawskie Centrum Finansowe. Projekt powstał w nowojorskiej
pracowni: Kohn Pedersen Fox Associates. Blisko, bo przy
rondzie ONZ, rośnie kolejna szklana wieża autorstwa londyńskiego
zespołu z biura projektowego SOM z USA (Skidmore, Owings,
Merrill). SOM zasłynął takimi drapaczami, jak Sears Tower,
Hancock Tower w Chicago i Jim Mao Tower w Szanghaju.
Jest też oryginalny hotel InterContinental. Wysokościowiec
wspiera się na jednej "nodze" i ma szczelinę
w wieży, by przepuszczać słońce mieszkańcom niskich bloków
z sąsiedztwa. To ostatnia realizacja architekta Tadeusza
Spychały, który pracował w Wiedniu i Warszawie.
Mimo że wielkie inwestycje powstawały osobno i bez planu
zagospodarowania, kolejne wieże wprowadzają pewien ład
w chaos tej części miasta. Wysokościowce stoją w jednej
linii. Tę sekwencję wież świetnie widać spod Marriottu,
gdy się patrzy w kierunku ul. Emilii Plater. Pierwszy
w szeregu jest najnowszy wysoki biurowiec Złotych Tarasów,
potem będzie drapacz Libeskinda, dalej - InterContinental
i Warszawskie Centrum Finansowe. Wszystkie te budynki
mają coś wspólnego - symboliczną koronę, ostre zwieńczenie
na dachu. I stonowaną szaroseledynową kolorystykę.
Nazwiska wielkich architektów z Polski i ze świata powinny
się teraz pojawić w kolejnych realizacjach na pl. Defilad,
bo przy Emilii Plater brak już miejsca (choć warto pomyśleć
o czymś atrakcyjnym w miejscu Dworca Centralnego). Wielką
szansą będzie międzynarodowy konkurs na projekt Muzeum
Sztuki Nowoczesnej. Kto zaprojektuje gmach XXI wieku w
miejscu blaszaka Kupieckich Domów Towarowych? Dowiemy
się za kilka miesięcy.
gazeta.pl autor Dariusz Bartoszewicz
|