Strona główna Portalu >>> newsy >>> Architekci
Daniel Libeskind w Polsce

W ostatnich dwóch wydania gazeta.pl pojawiły się 2 interesujące artykuły o Danielu Libeskindzie i jego wizycie w Polsce. Oto fragmenty tych tekstów.

 
autor:
gazeta.pl
|
24-09-05
|
źródło: gazeta.pl

Libeskind w domu

Daniel Libeskind, najsłynniejszy architekt XXI wieku, spędził w Łodzi kilka godzin. Odwiedził dom, w którym mieszkał jako chłopiec. Znalazł nawet sklep, który prowadziła jego matka. - Tak samo jak 50 lat temu sprzedają tam bieliznę - mówił ze zdumieniem. W tym sklepiku architekt kupił prezent dla swoje 16-letniej córki Rachelki.

Kiedy ogłoszono, że projekt Daniela Libeskinda wygrał rywalizację na budowę nowego World Trade Center, do kamery TVP przemówi po polsku. Ale to było tylko jedno zdanie. Nie spodziewałam się, że odwiedzając Łódź będzie odpowiadał na pytania po polsku. A robił to z wielką łatwością, prawie bez akcentu. Do Łodzi przyjechał, bo BBC kręci o nim film biograficzny. Roboczy tytuł: "Old world, new world". Ten "stary świat" to Łódź, z której artysta pochodzi. I Kraków, gdzie zachwycił się architekturą.

Libeskind urodził się w Łodzi w 1946 roku. Na cmentarzu żydowskim na Bałutach pochowani są jego dziadkowie. Zmarli jeszcze przed wojną. Większość rodziny zginęła podczas Holokauście. Rodzice przeżyli wojnę na wschodzie. Wrócili w 1945 roku. - Łódź niewiele się zmieniła - uważa Libeskind. Odwiedził dom, w którym mieszkał jako dziecko, zajrzał nawet do mieszkania. - Nie spodziewałem się, że było takie małe - żartował. Obejrzał jeszcze w Muzeum Sztuki wystawę zdjęć z łódzkiego getta autorstwa Henryka Rossa. Wieczorem wrócił do Warszawy. Łódź zwiedzał z żoną Niną i synem Noamem.

Przyszły architekt najpierw był uważany za muzycznego geniusza. Miał być pianistą, ale grał na akordeonie. Wczoraj wyjaśniał do kamery: - W tamtych czasach nie byłoby dobrze widziane, gdyby do żydowskiego domu wnoszone było pianino, więc zostałem akordeonistą.

więcej gazeta.pl autor Joanna Podolska

Gwiazdy światowej architektury projektują dla Warszawy

Daniel Libeskind - gwiazda światowej architektury - zaprojektował 45-piętrowy apartamentowiec na miejscu centrum handlowego City Center między hotelem Holiday Inn a Pałacem Kultury

Koncepcję ostrej krzywej wieży ze szkła z symboliczną koroną, której brakowało całe lata polskiemu orłu z godła, Libeskind pokazał wczoraj w biurze naczelnego architekta miasta. Projekt zleciła mu firma Orco. Chce zacząć inwestycję w przyszłym roku i skończyć ją po 18 miesiącach.

Ścisłe centrum Warszawy wielką galerią architektury znanych projektantów? Czemu nie. To szansa dla Warszawy, gdzie jedną z największych atrakcji nadal jest Pałac Kultury. Niech to będzie galeria czasów globalizmu i umiłowania lokalności zarazem, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Efektowną do fotografowania. Taką na pokaz i do zwiedzania, ale też wygodną do życia. Z budynkami oryginalnymi, a nawet szalonymi. Oprócz gmachów publicznych - jak teatry i muzea - wybieranych w międzynarodowych konkursach powinno się też znaleźć miejsce na autorskie realizacje architektonicznych gwiazd ze świata.

Nie mogę odżałować, że centrum handlowo-rozrywkowo-biurowego Złote Tarasy nie zaprojektował włoski architekt Renzo Piano, współautor m.in. Centrum Pompidou w Paryżu. On się do tego przymierzał w latach 90. Ostatecznie wybór inwestora padł na pracownię The Jerde Partnership z Kalifornii, która specjalizuje się w projektowaniu maszynek do zarabiania pieniędzy. Ich warszawski obiekt można zaliczyć do kategorii dziwactw przestrzennych - ze względu na rozfalowany dach ze szkła, nieprawdopodobnie trudny technicznie w realizacji. Utratę wielkiego nazwiska Piano zrekompensuje tuż obok mieszkalny drapacz chmur autorstwa Daniela Libeskinda.

Ścisłe centrum Warszawy już staje się galerią znanych nazwisk i wielkich światowych pracowni wspieranych przez lokalne. Na rogu Świętokrzyskiej i Emilii Plater stoi Warszawskie Centrum Finansowe. Projekt powstał w nowojorskiej pracowni: Kohn Pedersen Fox Associates. Blisko, bo przy rondzie ONZ, rośnie kolejna szklana wieża autorstwa londyńskiego zespołu z biura projektowego SOM z USA (Skidmore, Owings, Merrill). SOM zasłynął takimi drapaczami, jak Sears Tower, Hancock Tower w Chicago i Jim Mao Tower w Szanghaju.

Jest też oryginalny hotel InterContinental. Wysokościowiec wspiera się na jednej "nodze" i ma szczelinę w wieży, by przepuszczać słońce mieszkańcom niskich bloków z sąsiedztwa. To ostatnia realizacja architekta Tadeusza Spychały, który pracował w Wiedniu i Warszawie.

Mimo że wielkie inwestycje powstawały osobno i bez planu zagospodarowania, kolejne wieże wprowadzają pewien ład w chaos tej części miasta. Wysokościowce stoją w jednej linii. Tę sekwencję wież świetnie widać spod Marriottu, gdy się patrzy w kierunku ul. Emilii Plater. Pierwszy w szeregu jest najnowszy wysoki biurowiec Złotych Tarasów, potem będzie drapacz Libeskinda, dalej - InterContinental i Warszawskie Centrum Finansowe. Wszystkie te budynki mają coś wspólnego - symboliczną koronę, ostre zwieńczenie na dachu. I stonowaną szaroseledynową kolorystykę.

Nazwiska wielkich architektów z Polski i ze świata powinny się teraz pojawić w kolejnych realizacjach na pl. Defilad, bo przy Emilii Plater brak już miejsca (choć warto pomyśleć o czymś atrakcyjnym w miejscu Dworca Centralnego). Wielką szansą będzie międzynarodowy konkurs na projekt Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Kto zaprojektuje gmach XXI wieku w miejscu blaszaka Kupieckich Domów Towarowych? Dowiemy się za kilka miesięcy.

gazeta.pl autor Dariusz Bartoszewicz