W rękach
fundacji budynek popadł w ruinę do tego stopnia, że fragmenty
muru sypały się na chodnik.
Nieodwracalne zmiany
W pierzei ul. Szerokiej, zabudowanej przeważnie domami
jedno- lub dwupiętrowymi, nadbudowana "dwunastka"
od razu zwraca uwagę. Przeciwko tej budowie protestuje
Tytus Miecznikowski, właściciel sąsiedniej kamienicy przy
ul. Szerokiej 13. - Zamiast przebudowy i adaptacji doszło
do nasadzenia ogromnego obiektu na zabytkowy budynek,
który teraz wygląda karykaturalnie. Doszło do przekroczenia
wszelkich wskaźników zabudowy i złamania wytycznych konserwatorskich,
wyznaczonych w 1998 r. - mówi Miecznikowski. Jak podkreśla,
podniesienie "dwunastki" wywoła reakcję u innych
właścicieli kamienic, którzy z pewnością wystąpią o zezwolenia
na nadbudowy, zmieniając nieodwracalnie charakter ulicy.
- Moi rodzice kupili dom przy Szerokiej, nie przy "Wysokiej"
- pomstuje Miecznikowski. Jak przypomina, oprotestowywał
już projekt Fundacji Nissenbaumów, którzy występowali
o dwa piętra nadbudowy, a tymczasem miasto dało zgodę
na trzy kondygnacje więcej. Jak to było możliwe?
Konserwator: cenna
inicjatywa
Inwestorem spod "dwunastki" jest przedsiębiorca
Krzysztof Pierścionek. - Kupiłem nieruchomość z prawomocnym
pozwoleniem na budowę. Zapewniam, że mój projekt szanuje
charakter zabytku i doda wartości całej ulicy - stwierdza.
Kompletnie przebudowana kamienica stać się ma hotelem,
dlatego - czego Pierścionek nie ukrywa - inwestycja maksymalnie
wykorzystuje warunki działki.
Na nadbudowę zgodził się
małopolski konserwator zabytków Jan Janczykowski. - Uznałem,
że jeżeli znalazł się ktoś, kto chce uratować zabytkowy
obiekt, to jest to cenna inicjatywa - mówił w rozmowie
z "Gazetą". - Oceniłem, że wypełnienie przestrzeni
działki, ograniczonej dwoma ścianami ogniowymi, jest dobrym
rozwiązaniem. Zgodziłem się na nie, choć osobiście nie
podoba mi się wyrównywanie na siłę budynków, bo specyficzne
dla Krakowa są różnice wysokości. Zawsze w takich sprawach
możliwe są pewne kompromisy.
Zaskarżona decyzja
Cała inwestycja stanąć może jednak pod znakiem zapytania,
bowiem wedle naszych ustaleń, toczy się w oparciu o nieważną
decyzję warunków zabudowy i zagospodarowania terenu. Tzw.
wuzetka wydana w maju 1998 r. dla Fundacji Nissenbaumów
wygasła z końcem 1999 r. Zgodę prezydenta miasta z 2000
r. o przedłużeniu jej ważności unieważniło Samorządowe
Kolegium Odwoławcze, ostatecznie w maju 2002 r. Jako przyczynę
podano brak zgody sąsiadów na zmianę pierwotnie wydanej
decyzji WZiZT. Nissenbaumowie odwołali się do Naczelnego
Sądu Administracyjnego.
- Żadna rozprawa w tej
sprawie jak dotąd się nie odbyła - twierdzi Tytus Miecznikowski.
Co to oznacza? Bez "wuzetki"
nie można dostać pozwolenia na budowę. Dlaczego więc Krzysztof
Pierścionek je otrzymał na początku tego roku? Nie wiadomo.
On sam zapewnia, że o perturbacjach z "wuzetką"
nic nie wiedział. - Słyszałem jedynie, że była zaskarżona
- mówi.
źródło gazeta.pl