|

Modernizm
jest wciąż obowiązującym stylem w architekturze. Był już
w czystej formie stylu międzynarodowego, był jako neobrutalizm,
przemknął w postmodernistycznym fartuszku, a teraz nadszedł
podobno czas supermodernizmu. Stworzenie skończonej definicji
modernizmu jest zatem niemożliwe. Dla jednych to nudne białe
pudła, które zabiły klasyczne piękno architektury. Dla innych
jest "mądrą, poprawną i wspaniałą grą łączących się
w świetle brył". Ja sam bardzo chciałbym Państwa do modernizmu
przekonać. Może uda mi się dokonać tego przy pomocy czekolady.
Czy wiedzą
Państwo, że na przykład E. Wedel wybudował dla siebie
piękną, modernistyczną kamienicę projektu Juliusza Żórawskiego?
Czy człowiek, który jest symbolem najlepszego słodko-gorzkiego
smaku, mógł mylić się w sprawach architektury?
Modernistyczna
architektura doskonale wyraża ducha epoki, w której
powstała czasu maszyn, masowej produkcji przemysłowej
i wielkich społecznych przemian. I chociaż to określenie
może być ryzykowne dla zjawisk z początku XX wieku, przyniosła
rewolucyjne zmiany w przestrzeni miast całego świata. Jako
inspiracje dla twórców nowej architektury wymienia się m.in.
londyński Crystal Palace z połowy XIX wieku, paryską wieżę
Eiffla, budynki szkoły chicagowskiej, wszelkiego typu fabryki,
mosty, wiadukty i urządzenia techniczne. Najwybitniejsze,
moim zdaniem, postaci światowego modernizmu to: Adolf Loos,
który powiedział, że "ornament to zbrodnia", Le Corbusier,
który stworzył pięć kanonicznych zasad nowoczesnej architektury
(dom na wolno stojących podporach, ogród na dachu, otwarty
plan, swobodna elewacja, poziome okna wstęgowe), Mies van
der Rohe, który uważał, że "mniej to więcej" oraz Alvar
Aalto, który może mniej mówił, za to projektował piękną,
humanistyczną, łatwo akceptowaną architekturę. Najlepiej
cechy modernistycznej architektury widać w dwóch willach
Le Corbusiera: Stein w Garches i Savoy w Poissy. Obie zbudowane
są z białych kubicznych brył, bez ozdób, z dużymi oknami
w poziomych pasach.

W Polsce modernizm
przeżywał największy rozkwit w latach trzydziestych
ubiegłego wieku. Tworzyli w tym nurcie wybitni architekci,
wśród nich Barbara i Stanisław Brukalscy, Romuald Gutt,
Helena i Szymon Syrkusowie, Bohdan Lachert czy Bohdan Pniewski.
Ich realizacje można znaleźć na Żoliborzu, Mokotowie czy
Saskiej Kępie, czyli dzielnicach uważanych we współczesnej
Warszawie za najpiękniejsze, najelegantsze i najbardziej
prestiżowe. Kazimierska poczta autorstwa Gutta to przykład
modernistycznej bryły świetnie wkomponowanej w historyczną
tkankę. Do historii polskiej architektury należy własny
dom Bohdana Lacherta.
Również w Lublinie możemy znaleźć realizację tego autora
zaprojektowany wspólnie z J. Szanajcą i J. Pańkowskim
kamienny bank przy Krakowskim Przedmieściu o wertykalnych
podziałach. Zastosowany tu piaskowiec występuje, w zależności
od sposobu obróbki, w kilku fakturach od gładkiej ciętej
powierzchni do dzikiego łamanego muru. Jakość kamienia i
różnorodność jego wykorzystania to jedna z najważniejszych
cech polskiej architektury lat trzydziestych. Doskonale
widać to w bibliotece im H. Łopacińskiego, gdzie zastosowano
czarny polski sjenit jako okładzinę słupów, a zewnętrzne
posadzki zrobiono m.in. z czerwonego piaskowca. Warto zwrócić
też uwagę na inne detale we wnętrzach: chromowaną balustradę,
efektowną klamkę w wejściowych drzwiach i jakość posadzek
wykonanych z wielobarwnego lastriko. Zaprojektowany przez
profesora Mariana Lalewicza gmach NBP na ulicy Szopena,
monumentalny, wolno stojący budynek o świetnym detalu i
doskonałych proporcjach, również ma cechy modernistyczne,
ale równie dużo w nim cech klasycznych. Inny, mniej monumentalny
nastrój mają dwa modernistyczne domy. Pierwszy, jednorodzinny
na ulicy Głowackiego, to piękna kompozycja białych tynkowanych
płaszczyzn i brył autorstwa architekta Tadeusza Witkowskiego.
Drugi, to charakterystyczny dla lat trzydziestych dom
okręt zacumowany na rogu Jasnej i Krótkiej.

Modernistyczna
architektura wciąż powstaje. Świetnym tego dowodem jest
lubelski dom przy ulicy Chodźki autorstwa pracowni architektonicznej
Jacka Gurbiela. Efektowna biała elewacja o świetnych podziałach
i skromnym detalu tworzy pierzeję placu przed szpitalem
i budzi zainteresowanie ludzi zwykle obojętnych na architekturę.
Skąd zatem bierze się uprzedzenie do modernizmu? Z nieświadomości,
braku odpowiedniej edukacji, poszukiwania winnych brzydoty
wielkiej płyty i okrutnej nudy peerelowskiego betonu? Modernizm
powstał przecież jako bunt przeciwko tandetnej eklektycznej
architekturze o brzydkich przegadanych formach i lichym
detalu. Cóż, widocznie każda rewolucja musi prowadzić do
wypaczeń. Ale ja do stereotypowego kicz-dworku uprzedzony
jestem jeszcze bardziej.
|
|